Tak jak juz jakiś czas temu wspomniałam na pokazanie na blogu już od kilku miesięcy czekał hafcik na swoja porę...
Pora ta przedłużyła się bardzo długo... Na początku z braku czasu a potem w Turkusowym Hamaku zobaczyłam tytuł Siłowni Twórczej i tak sobie pomyślałam, że a co mi tam spróbuję swoich sił... Dlatego przez ok miesiąc nie mogłam Wam pokazać swojej pracy...
Tytuł Siłowni brzmiał "Wakacyjny Koktail"... dla mnie lato to owoce dlatego właśnie czerwona porzeczka powędrowała na siłownię...
Niestety nie wygrałam... Moja praca przegrała... Zobaczcie z kim konurowałam KLIK Ale z tego co liczyłam głosy to zajęła drugie miejsce z czego jestem i tak dumna i tutaj pragnę bardzo podziękowac osobom, które oddały głos na moją pracę :)
Mimo, iż spodziewałam się przegranej, troszkę jestem rozżalona ale tylko dlatego, że naprawdę wiele pracy włożyłam w ten haft...
Kolejny temat Siłowni Twórczej jest już ogłoszony a może znów wezmę w nim udział...
A co tam jak się bawić to się bawić... ;)
To moja pierwsza praca wykonana na lnie... Nie ukrywam, że początki były bardzo trudne. Myliłam się prułam i od nowa krzyżykowałam...
Nie wzięłam na początek małego hafciku by wprawic rękę i oczy tylko od razu rzuciłąm się na głęboką wodę jak to ja...
No ale może zdjęcia najpierw a potem znów sobie pogadam...
Rozmiar samego haftu 23/23cm + zakład ok 10cm z każdej strony
Materiał: len Belfast 32ct
Mulina: DMC 24 kolory
Haft: odpowiednio 2 i 1 nitka, krzyżyki i półkrzyżyki
Teraz kilka zbliżeń a zdjęć będzie dużo bo nie porafiłam wybrać i wrzuciłam wszystkie...
W sumie duma mnie rozpiera, mam czym się szczycić bo jak dla mnie skromnie powiem to haft jest mistrzostwem. Był w moim odczuciu bardzo trudny - być może dlatego, że to moja pierwsza praca na płótnie... Najważniejsze, że już skończona...
Teraz zdjęcia na podłożonym materiale i z żywymi czerwonymi porzeczkami prosto z krzaczka :)
Jednak len jest bardzo cieniutki i przebija, szczególnie przy zdjęciu na samej ławie bez podkładu...
Podsumowując... Z haftu na lnie jestem bardzo zadowolona i dumna. Co prawda zajął mi dużo wiecej czasu niż bym haftowała go na kanwie ale to nie ważne... Ważne jest to, że na półótnie wygląda cudownie i jestem zachwycona tym jaki efekt przestrzenności te wszystkie kombinacje haftowania krzyżykiem, półkrzyżykiem raz jedną raz dwoma nitkami dały.
Zapewne nie będzie to ostatnia praca na lnie i napewno nie ostatnia z serii zielnika dfea...
Na moich rulonikach papierowych, bo len też na nie wpdał- niestety nie potrafię na tamborku stawiac krzyżyków bo to mnie spowalnia i jest nie wygodne- jest już kolejna praca z serii owocowej... Ale to już ujawnię w kolejnym poście bo za dużo atrakcji na raz heheheh
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dzionka moim odwiedzającym i podczytującym te moje wypociny :)
Przypominam też o moim CANDY na które macie jeszcze tydzień...
Fajnie, że znalazły się w ogóle jakieś chętne osoby do zabawy ale nie ukrywam, że myślałam znajdzie się Was więcej :)
przepiękny haft :) szkoda, że nie wygrałaś..
OdpowiedzUsuńGratuluję wyniku, na pewno zasłużyłaś na zwycięstwo, haft jest bardzo piękny i bardzo pracochłonny :). Mam zawsze wątpliwości co do obiektywizmu głosujących w wyzwaniach Siłowni, widziałam tam już wiele razy bardzo kontrowersyjne zwycięstwa, tak że nie masz się co przejmować że "tylko" drugie miejsce, bo to wcale nie znaczy, że Twoja praca nie jest najlepsza :). Haft jest przepiękny, koniec i kropka. Zazdroszczę Ci haftu na lnie, ja niestety ze względu na kłopoty ze wzrokiem musiałam sobie tę przyjemność odpuścić, nawet na kanwie raczej rzadko będę haftować. Z tym większą przyjemnością oglądam takie hafty u innych. A seria zielnikowo-owocowa jest jedną z moich ulubionych :)
OdpowiedzUsuńtzn jeśli chodzi o Siłownię to wynik był raczej sprawiedliwy... Prace były anonimowe podczas głosowania, więc przekrętów raczej byc nie mogło... Nic się nie stało... Praca która wygrała również była cudna i zasłużyła na wygraną... Technika była dowolna więc każdemu podoba się co innego :)
UsuńTak do lnu trzeba oczy wytężać dwukrotnie...
Śliczne porzeczki...też mi się marzą :) A len...jeszcze przedemną...najpierw muszę skończyć mój tryptyk róż z zielnika ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHafty z tej serii są śliczne:)
OdpowiedzUsuńprześliczny hafcik,jestem pod wrażeniem...
OdpowiedzUsuńOj chyba nie ma osoby, której nie podobała by się seria DFEA :) Haft wyszedł pięknie, gratuluję!!! Ja też debiutuję na lnie ale znacznie mniejszym obrazkiem, który niebawem mam zamiar ukończyć. ....jakiego koloru lnu użyłaś?
OdpowiedzUsuńOj tak seria DFEA jest cudna i bardzo pracochłonna... Ale efekt jest niesamowity :)
UsuńA lenk koloru białego. Przeoczyłam we wpisie :)
Dziękuję Wam wszystkim za ciepłe słowa :) To miód na moje uszy... tzn na moje oczy bo tu czytam nie słucham :D
OdpowiedzUsuńBardzo piękny ten twój hafcik! Ja osobiście nie mam pojęcia o haftowaniu bo nigdy nie próbowałam ale to co robisz mnie zachwyca. Czarną porzeczkę uwielbiam ale niestety na ogródku był tylko jeden krzaczek z którego teraz robi się winko:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa :) Tutaj akurat była czerwona porzeczka... Ta w realu , która rosła u mojej mamy w sadzie teraz zajmuje mój balon i również robi się z niej winko :)
UsuńPiękny haft - podziwiam !!!
OdpowiedzUsuńNa lnie, ale seria botaniczna czeka od lat na realizację :)
Pozdrawiam serdecznie.