Wtedy wyglądał tak....
Za ponowne haftowanie zabrała się dopiero w listopadzie. Szło mi bardzo opornie ale jakoś udało wrócić mi się do ponownego haftowania.... Haft nabierał nowych elementów i 30 listopada wyglądał tak....
Jak się rozszalałam.... Złapałam wiatru w żagle.... a raczej w palce... Haftowanie znów zaczęło sprawiać taką frajdę jak kiedyś i hafcik 30 grudnia wyglądał już tak....
Nadzień dzisiejszy wygląda również tak samo. Mam małą przerwę gdyż zabrakło mi białej muliny a w mojej pasmanterii chwilowy brak, potem remanent i w ogóle. A ja nie lubię skakać po kilku miejscach kanwy by haftować innymi kolorami kolejne elementy, więc zrobiłam sobie małą przerwę... Poza tym Mężu od Świąt na urlopie więc prace ręczne mi nie bardzo idą... Po 14 stycznia jak Mężu wróci do pracy biorę się ostro za robótki....
Obiecałam jeszcze pokazać zaległe prace z warsztatów szydełkowych... Odebrałam je już z wystawy ale niestety padły mi dziś baterie w aparacie i prezentacja musi już zaczekać do kolejnego postu....
Dziękuję za odwiedziny, komentarze i wszystkie życzenia oraz miłe słowa wsparcia i pocieszenia. Dziękuję, że jesteście ze mną mimo to, że ostatnio zaniedbuję komentowanie na waszych blogach za co mocno przepraszam.
Cudnie haftujesz, czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńRówniez i mi sie podoba, czekam na zakończenie:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam ten wzorek,dlatego dlamnie to co juz masz wyhaftowane jest przesliczne...jak juz bedziesz miala calosc mulinek to koniec hafciku bedzie dosc szybki...
OdpowiedzUsuńprzybywa go już teraz w ekspresowym tempie:) wytrwałości życzę:)
OdpowiedzUsuńPięknie haftujesz, praca będzie przecudna! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń