...

Chciałabym, by to miejsce stało się moim azylem po trudach dnia wczorajszego, dzisiejszego...
Chciałabym, by było to miejsce spotkań z moimi robótkami, które czasami zajmują moje ręce...

Podglądają... ;o)

poniedziałek, 31 grudnia 2012

86. SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2013....!!!!

Nowy Rok ku nam zmierza,

poprzez morza, góry, lasy
oby przyniósł dużo zdrowia 

i w budżecie więcej kasy.

Źródło: zdjęcie znalezione w sieci.

Z ostatnią kartką kalendarza zerwijcie wszystkie złe nastroje, 
zapomnijcie o wszystkich nieudanych dniach przekreślcie niewarte 
w pamięci chwile i wejdźcie w Nowy Rok jak w nowej sukni
wchodzi się na najwspanialszy bal świata ;)


Życzenia powyższe skopiowane z sieci, mam nadzieję, że nikt nie będzie miał mi tego za złe.... Tak bardzo mi się spodobało to porównanie z balem, że po prostu powstrzymać się nie mogłam by z wami się nimi nie podzielić... Są tak bardzo prawdziwe i przydane w mej sytuacji... :)
By przekreślić te wszystkie złe chwile wymazać z pamięci i zacząć z nowym rokiem życie od nowa...!!! Tak właśnie zamierzam zrobić... Tzn zamierzam próbować zacząć życie od nowa... mam nadzieję, że starczy mi na to sił i będę miała w sobie bardzo dużo motywacji do tego.... Czego i Wam z całego serca życzę... :)


Cieplutkie całuski dla odwiedzających a w szczególności tych komentujących :)



sobota, 29 grudnia 2012

85. ŚWIĘTY MIKOŁAJ NAPRAWDĘ ISTNIEJE...!!!!

Po powrocie ze Świąt od rodziny w czwartek ku mojemu zdziwieniu w skrzynce pocztowej znalazłam awizo. Wczoraj udałam się na pocztę i odebrałam przesyłkę... Od... Św. Mikołaja.... :) :) 
Mówcie co chcecie ale Mikołaj naprawdę istnieje i już... !!!
Dowód macie pod spodem...


Takie oto cudowności na mnie czekały wraz z życzeniami....


A oto dowód, że to od Mikołaja :)

Dziękuję Ci Święty Mikołaju! 
Sprawiłeś mi ogromną radość swoim prezentem tak bardzo przydatnym w tej chwili... Na pewno wykorzystam kordonki na obrus i nie zmarnuję ich :)

Tak bardzo poważnie teraz... Św. Mikołaj nie zostawił nawet swego adresu na kopercie bym nie mogła się zrewanżować. Paczka jest zupełnie anonimowa. Nie myślałam, że jeszcze na tym świecie istnieją ludzie, którzy potrafią coś zrobić zupełnie bezinteresownie. Myślałam, że jak czasem dziewczyny piszą o takich właśnie anonimowych paczkach, to ściema... A jednak nie! Mnie też to spotkało i po prostu uwierzyć do dziś nie mogę.... Jestem tak bardzo mile zaskoczona.
Wiem tylko tyle, że osoba ta dostała adres od mojej internetowej przyjaciółki Jadzi i nic więcej nie udało mi się z niej wyciągnąć, ponieważ została proszona o dyskrecję...

Mikołaju, jeszcze raz Ci bardzo serdecznie dziękuję za prezent. Jestem tak szczęśliwa, że nawet nie potrafię słowami tego wyrazić. Nikt mi dawno nie sprawił takiej wielkiej radości jak Ty!!! Prezent taki bardzo przydatny i z myślą o mnie! To jest cudowne! Nie wiem czym sobie zasłużyłam na takie słodkości...??? Jestem Ci niezmiernie wdzięczna i bardzo się cieszę, że istnieją jeszcze na świecie tacy ludzie jak Ty... 
Dzięki Tobie znów wierzę w Świętego Mikołaja!!

Akceptuję Twoją anonimowość ale bardzo chciałabym w przyszłości również się móc Tobie odwdzięczyć, więc jeśli czytasz ten post to proszę zostaw na siebie jakieś namiary lub wyślij e-mail.



Serdeczne pozdrowienia i gorące buziaki w ten  mroźny dzień dla mojego Mikołaja oraz odwiedzających....
Moje postępy robótkowe pokarzę już po Nowym Roku :)
Jeszcze troszkę cierpliwości poproszę :)




poniedziałek, 24 grudnia 2012

piątek, 14 grudnia 2012

83. Nareszcie wróciłam!

Wróciłam! Jestem już z Wami!
Mam nadzieję, że znajdzie się jeszcze ktoś, kto o mnie pamięta orazże nie wyrzuciliście mojego bloga z Waszej listy blogów obserwowanych, że nadal będziecie do mnie zaglądać, wspierać, motywować!!! Teraz potrzebuję tego bardziej niż kiedykolwiek!

Co prawda w ukryciu byłam już od jakiegoś czasu. Pewnie coś ok niecałego miesiąca (tyle trwało założenie internetu w nowym mieszkaniu, najpierw nie było linii  potem kolejka do instalacji), ale jakoś nie mogłam zebrać myśli by siąść i napisać post.

Przez czas nieobecności bardzo dużo wydarzyło się w moim życiu.Nie miałam głowy do niczego. Przeprowadzka, urządzanie mieszkania (bardzo mozolne i jeszcze wiele rzeczy nie zostało kupione, moje hafty na ścianach zawisną dopiero na wiosnę, po malowaniu ścian), pobyt w szpitalu a potem to koszmarne dochodzenie do siebie. To co się stało, to coś strasznego i nikomu tego nie życzę. Psychika moja do dziś cierpi a serce mocno krwawi. Ciężko mi wrócić do normalnego życia mimo, iż jest już dużo lepiej niż było. Blizna w sercu bardzo słabo się goi. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie... Byłam o krok od spełnienia mojego najskrytszego, najbardziej upragnionego marzenia. Nawet powiem, że to marzenie było już w toku, że tak powiem dziwnie w realizacji...  Niestety ten świat jest okropny i nie udało się go spełnić...
Nie chcę siać smutku tutaj i zarażać Was tym słabym nastawieniem do świata, brakiem optymizmu i słabą wiarą w to, że wszystko będzie dobrze...

Robótkowo nie bardzo dużo się działo...Ukończyłam warsztaty szydełkowania w sąsiedniej gminie. Prace pokarzę niebawem jak odbiorę je z wystawy. Powstało by ich trochę więcej ale splot nieszczęśliwych wydarzeń związanych z pobytem w szpitalu nie pozwolił mi na zrealizowanie wszystkich planów szydełkowych... Po wyjściu też niewiele mogłam robić prawie przez 6 tygodni... Początek był najgorszy... Ciężko siedzieć, ciężko chodzić nie wspominając o jakiejkolwiek pracy domowej. Istny koszmar. Dlatego długi czas miałam zastój robótkowy i nie wiele rzeczy mam do pokazania.
Dłubię teraz haft kuchenny wzoru SoDy idzie mi bardzo mozolnie. Haft jest bardzo trudny, bardziej niż się spodziewałam. Poza tym bardzo duży. Efekty widać ale do końca jeszcze bardzo daleko. Za jakiś czas Wam go pokarzę. Dziś wpadłam się tylko z Wami przywitać. Powiedzieć, że żyje i mam się jako tako... Niestety w tym okresie robótki nie okazały się ukojeniem całego zła ani żadną odskocznia od tego co się działo... Było wręcz przeciwnie... Zaczynałam, siadałam i wszystkie złe myśli od razu do mnie przylatywały. Te wszystkie pytania kłębiące się w głowie powracały do mnie od razu jak istny bumerang z prędkością światła... Robótki mnie strasznie rozdrażniały... Ale spokojnie świat robótkowy powoli wraca do normalności...

Na dodatek po tym okropnym okresie, najgorszym chyba w całym moim życiu następuje magiczny okres świąt. Cała ta zaduma nad świętami, spotkania w gronie rodzinnym...  Nie chce tego! Po raz pierwszy w moim życiu nie czekam na święta, nie mam z nich żadnej przyjemności wręcz nawet mnie odstraszają! Najchętniej uciekła bym z Mężem gdzieś daleko daleko.... Z dala od tego wszystkiego i tych strasznych wydarzeń...  Bardzo ciężkie będą dla mnie w tym roku te święta... Wszystko miało być inaczej! Miało być tak pięknie, tak cudownie... Pojawił się we mnie maleńki "ktoś", kogo wyczekiwaliśmy tyle czasu, kogo pokochaliśmy od pierwszej chwili... Z kim wiązaliśmy wielkie plany i nadzieje na lepsze, radośniejsze życie... niestety nie chciał zostać z nami...:( :( :( odszedł po jakimś czasie!:( :( :( To tak bardzo boli! To tak bardzo niesprawiedliwe! Straciłam wiarę we wszystko, dosłownie we wszystko! Nawet nie potrafię wyrazić swojej złości!!
Bardzo długo zastanawiałam się nad tym czy mam o tym wszystkim pisać co się stało... Było dużo za i przeciw... Zdecydowałam się napisać, bo niby dlaczego nie....??? Skoro to blog, także w jakiejś mierze o moim życiu, to dlaczego mam pisać tylko same te dobre rzeczy...??? Dlatego postanowiłam napisać. Podzielić się z Wami moim strasznym bólem serca... Poza tym może to tutaj właśnie znajdę jakieś ukojenie...

Pozdrawiam Was ciepło w ten okropnie mroźny dzień.... 


LinkWithin

kk