...

Chciałabym, by to miejsce stało się moim azylem po trudach dnia wczorajszego, dzisiejszego...
Chciałabym, by było to miejsce spotkań z moimi robótkami, które czasami zajmują moje ręce...

Podglądają... ;o)

poniedziałek, 31 grudnia 2012

86. SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2013....!!!!

Nowy Rok ku nam zmierza,

poprzez morza, góry, lasy
oby przyniósł dużo zdrowia 

i w budżecie więcej kasy.

Źródło: zdjęcie znalezione w sieci.

Z ostatnią kartką kalendarza zerwijcie wszystkie złe nastroje, 
zapomnijcie o wszystkich nieudanych dniach przekreślcie niewarte 
w pamięci chwile i wejdźcie w Nowy Rok jak w nowej sukni
wchodzi się na najwspanialszy bal świata ;)


Życzenia powyższe skopiowane z sieci, mam nadzieję, że nikt nie będzie miał mi tego za złe.... Tak bardzo mi się spodobało to porównanie z balem, że po prostu powstrzymać się nie mogłam by z wami się nimi nie podzielić... Są tak bardzo prawdziwe i przydane w mej sytuacji... :)
By przekreślić te wszystkie złe chwile wymazać z pamięci i zacząć z nowym rokiem życie od nowa...!!! Tak właśnie zamierzam zrobić... Tzn zamierzam próbować zacząć życie od nowa... mam nadzieję, że starczy mi na to sił i będę miała w sobie bardzo dużo motywacji do tego.... Czego i Wam z całego serca życzę... :)


Cieplutkie całuski dla odwiedzających a w szczególności tych komentujących :)



sobota, 29 grudnia 2012

85. ŚWIĘTY MIKOŁAJ NAPRAWDĘ ISTNIEJE...!!!!

Po powrocie ze Świąt od rodziny w czwartek ku mojemu zdziwieniu w skrzynce pocztowej znalazłam awizo. Wczoraj udałam się na pocztę i odebrałam przesyłkę... Od... Św. Mikołaja.... :) :) 
Mówcie co chcecie ale Mikołaj naprawdę istnieje i już... !!!
Dowód macie pod spodem...


Takie oto cudowności na mnie czekały wraz z życzeniami....


A oto dowód, że to od Mikołaja :)

Dziękuję Ci Święty Mikołaju! 
Sprawiłeś mi ogromną radość swoim prezentem tak bardzo przydatnym w tej chwili... Na pewno wykorzystam kordonki na obrus i nie zmarnuję ich :)

Tak bardzo poważnie teraz... Św. Mikołaj nie zostawił nawet swego adresu na kopercie bym nie mogła się zrewanżować. Paczka jest zupełnie anonimowa. Nie myślałam, że jeszcze na tym świecie istnieją ludzie, którzy potrafią coś zrobić zupełnie bezinteresownie. Myślałam, że jak czasem dziewczyny piszą o takich właśnie anonimowych paczkach, to ściema... A jednak nie! Mnie też to spotkało i po prostu uwierzyć do dziś nie mogę.... Jestem tak bardzo mile zaskoczona.
Wiem tylko tyle, że osoba ta dostała adres od mojej internetowej przyjaciółki Jadzi i nic więcej nie udało mi się z niej wyciągnąć, ponieważ została proszona o dyskrecję...

Mikołaju, jeszcze raz Ci bardzo serdecznie dziękuję za prezent. Jestem tak szczęśliwa, że nawet nie potrafię słowami tego wyrazić. Nikt mi dawno nie sprawił takiej wielkiej radości jak Ty!!! Prezent taki bardzo przydatny i z myślą o mnie! To jest cudowne! Nie wiem czym sobie zasłużyłam na takie słodkości...??? Jestem Ci niezmiernie wdzięczna i bardzo się cieszę, że istnieją jeszcze na świecie tacy ludzie jak Ty... 
Dzięki Tobie znów wierzę w Świętego Mikołaja!!

Akceptuję Twoją anonimowość ale bardzo chciałabym w przyszłości również się móc Tobie odwdzięczyć, więc jeśli czytasz ten post to proszę zostaw na siebie jakieś namiary lub wyślij e-mail.



Serdeczne pozdrowienia i gorące buziaki w ten  mroźny dzień dla mojego Mikołaja oraz odwiedzających....
Moje postępy robótkowe pokarzę już po Nowym Roku :)
Jeszcze troszkę cierpliwości poproszę :)




poniedziałek, 24 grudnia 2012

piątek, 14 grudnia 2012

83. Nareszcie wróciłam!

Wróciłam! Jestem już z Wami!
Mam nadzieję, że znajdzie się jeszcze ktoś, kto o mnie pamięta orazże nie wyrzuciliście mojego bloga z Waszej listy blogów obserwowanych, że nadal będziecie do mnie zaglądać, wspierać, motywować!!! Teraz potrzebuję tego bardziej niż kiedykolwiek!

Co prawda w ukryciu byłam już od jakiegoś czasu. Pewnie coś ok niecałego miesiąca (tyle trwało założenie internetu w nowym mieszkaniu, najpierw nie było linii  potem kolejka do instalacji), ale jakoś nie mogłam zebrać myśli by siąść i napisać post.

Przez czas nieobecności bardzo dużo wydarzyło się w moim życiu.Nie miałam głowy do niczego. Przeprowadzka, urządzanie mieszkania (bardzo mozolne i jeszcze wiele rzeczy nie zostało kupione, moje hafty na ścianach zawisną dopiero na wiosnę, po malowaniu ścian), pobyt w szpitalu a potem to koszmarne dochodzenie do siebie. To co się stało, to coś strasznego i nikomu tego nie życzę. Psychika moja do dziś cierpi a serce mocno krwawi. Ciężko mi wrócić do normalnego życia mimo, iż jest już dużo lepiej niż było. Blizna w sercu bardzo słabo się goi. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie... Byłam o krok od spełnienia mojego najskrytszego, najbardziej upragnionego marzenia. Nawet powiem, że to marzenie było już w toku, że tak powiem dziwnie w realizacji...  Niestety ten świat jest okropny i nie udało się go spełnić...
Nie chcę siać smutku tutaj i zarażać Was tym słabym nastawieniem do świata, brakiem optymizmu i słabą wiarą w to, że wszystko będzie dobrze...

Robótkowo nie bardzo dużo się działo...Ukończyłam warsztaty szydełkowania w sąsiedniej gminie. Prace pokarzę niebawem jak odbiorę je z wystawy. Powstało by ich trochę więcej ale splot nieszczęśliwych wydarzeń związanych z pobytem w szpitalu nie pozwolił mi na zrealizowanie wszystkich planów szydełkowych... Po wyjściu też niewiele mogłam robić prawie przez 6 tygodni... Początek był najgorszy... Ciężko siedzieć, ciężko chodzić nie wspominając o jakiejkolwiek pracy domowej. Istny koszmar. Dlatego długi czas miałam zastój robótkowy i nie wiele rzeczy mam do pokazania.
Dłubię teraz haft kuchenny wzoru SoDy idzie mi bardzo mozolnie. Haft jest bardzo trudny, bardziej niż się spodziewałam. Poza tym bardzo duży. Efekty widać ale do końca jeszcze bardzo daleko. Za jakiś czas Wam go pokarzę. Dziś wpadłam się tylko z Wami przywitać. Powiedzieć, że żyje i mam się jako tako... Niestety w tym okresie robótki nie okazały się ukojeniem całego zła ani żadną odskocznia od tego co się działo... Było wręcz przeciwnie... Zaczynałam, siadałam i wszystkie złe myśli od razu do mnie przylatywały. Te wszystkie pytania kłębiące się w głowie powracały do mnie od razu jak istny bumerang z prędkością światła... Robótki mnie strasznie rozdrażniały... Ale spokojnie świat robótkowy powoli wraca do normalności...

Na dodatek po tym okropnym okresie, najgorszym chyba w całym moim życiu następuje magiczny okres świąt. Cała ta zaduma nad świętami, spotkania w gronie rodzinnym...  Nie chce tego! Po raz pierwszy w moim życiu nie czekam na święta, nie mam z nich żadnej przyjemności wręcz nawet mnie odstraszają! Najchętniej uciekła bym z Mężem gdzieś daleko daleko.... Z dala od tego wszystkiego i tych strasznych wydarzeń...  Bardzo ciężkie będą dla mnie w tym roku te święta... Wszystko miało być inaczej! Miało być tak pięknie, tak cudownie... Pojawił się we mnie maleńki "ktoś", kogo wyczekiwaliśmy tyle czasu, kogo pokochaliśmy od pierwszej chwili... Z kim wiązaliśmy wielkie plany i nadzieje na lepsze, radośniejsze życie... niestety nie chciał zostać z nami...:( :( :( odszedł po jakimś czasie!:( :( :( To tak bardzo boli! To tak bardzo niesprawiedliwe! Straciłam wiarę we wszystko, dosłownie we wszystko! Nawet nie potrafię wyrazić swojej złości!!
Bardzo długo zastanawiałam się nad tym czy mam o tym wszystkim pisać co się stało... Było dużo za i przeciw... Zdecydowałam się napisać, bo niby dlaczego nie....??? Skoro to blog, także w jakiejś mierze o moim życiu, to dlaczego mam pisać tylko same te dobre rzeczy...??? Dlatego postanowiłam napisać. Podzielić się z Wami moim strasznym bólem serca... Poza tym może to tutaj właśnie znajdę jakieś ukojenie...

Pozdrawiam Was ciepło w ten okropnie mroźny dzień.... 


piątek, 31 sierpnia 2012

82. Przerwa w blogowaniu.... :(

Jestem w trakcie przeprowadzki do nowego mieszkania, jak już kiedyś wspominałam...
W związku z tym zmuszona jestem zniknąć, mam nadzieję, że tylko na krótką chwilę - choć sama nie wiem na jaką tę chwilę.... 
Nie wiem jak długo potrwa instalacja internetu w nowym mieszkaniu...
Także nie będę obecna przez jakiś czas ani tutaj ani u Was... Niestety :(


Mam nadzieję, że nie zapomnicie o mnie i że szybko do was wrócę...
Pozdrawiam serdecznie i trzymajcie się ciepło...
Do zobaczenia mam nadzieję, że niedługo.... 

sobota, 18 sierpnia 2012

81. Lanarte - Spanish Dancer (odsłona3)

Przyszła pora na kolejną odsłonę mojej tancerki...
Słoneczne dni mi sprzyjały i spore postępy są od ostatniej odsłony... Niestety teraz totalny brak czasu na krzyżyki i prawie od dwóch tygodni kanwy w ręku nie miałam... :(
Chciałam do przeprowadzki skończyć hafcik ale niestety chyba mi się nie uda... Mimo, że zostało już tak niewiele...


Zbliżenie, na to co jeszcze mi zostało do wyhaftowania...


Pozdrawiam serdecznie i bardzo mocno dziękuję za pozostawione tak ciepłe komentarze :0
Życzę miłego weekendu...


czwartek, 9 sierpnia 2012

80. Igielnik w odskoczni...

Nie było mnie jakiś czas... Tłumaczeń wiele ale niby bez sensu bo ktoś inny powie, że dla chcącego nic trudnego... ;/
Robótkowo raczej u mnie niewiele, nie bardzo jest co pokazywać, czasu mi ciągle brak, pochłaniają mnie przetwory i czasem to aż dopada mnie chwila zwątpienia po ca je tyle tych słoiczków robię... Tylko, że jak przychodzi potem wiosna to słoiczków tylko kilka sztuk w rezerwie zostaje... hehehe
Czas przecieka mi tak przez palce jakbym ich wcale nie miała... :)

Więc, już nie zbaczam z tematu...

W międzyczasie, w przerwie, w odskoczni od pracy nad dużym haftem (pracę nad tancerką lanarte mam na myśli tutaj) powstał taki sobie igielniczek... Po skończeniu przyznam szczerze, że średnio mi się podoba... Myślałam, że będzie ładniejszy. Robiony haftem (chyba ja nic nie pomyliłam) blackwork - haft czarną nicią... Tutaj wiele napsułam a dokładnie ilość nici... Przyznam, że w teorie wykonania tego haftu nie zagłębiałam się mocno... Po prostu znalazłam wzorek w sieci i zaczęłam dłubać... Dla wyraźniejszego efektu haftowałam dwiema nitkami i tu był mój wielki błąd! Powinnam była hafcić jedną nitką, haft byłby delikatniejszy i ładniejszy... Jak się zorientowałam było za późno, za dużo miałam zrobione... więc jest jak jest i tak musi zostać...







Druga, spodnia część igielniczka...



Poza tym nadal pracuje nad haftem lanarte przyznam, że postępy mam duże ale prezentacja już następnym razem...
Poza tym, zaczęłam robić obrus chyba ma być duży ale to się okarze dopiero po przeprowadzce... Dziergam takim samym wzorem jak i wcześniej ten obrus duży na zamówienie... Niestety nic na to nie poradzę, że ten wzór mi się bardzo podoba i sama chciałabym mieć taki obrus... mam dopiero chyba 21 dużych kółek więc to kropla w morzu... Ale powoli powoli może kiedyś skończę... Zaczęłam go dlatego, bo wieczorem haftować na czarnej kanwie bardzo ciężko a ten duży haft  SODY jak narazie schowałam do szuflady stwierdzając, że robiąc dwa na raz przed przeprowadzką nie skończę żadnego.... heheheh Tak, więc w dzień robię haft a wieczorem szydełko...

Pozdrawiam serdecznie





piątek, 6 lipca 2012

79. Lanarte- Spanish Dancer i jak to na skróty iść się nie da... Odsłona (2)

Upał dziś tak straszny, że robić nic się nie chce, nie wspominając już o wychodzeniu z domu...
Zgodnie z zapowiedzią pokazuję moje postępy w tytułowym hafcie...
Należał się sporo w kącie za sprawą pogody i innych robótek zaczętych i na dodatek skończonych w trakcie pracy nad nim....
Ostatni post z moja tancerką... Wstyd się przyznać ale był w lutym TUTAJ

Od tamtej pory na kanwie wiele się zmieniło...
Przybyły białe poziome nitki, które wskazują mi dziesiątki haftu... Co bardzo ułatwia mi pracę... Niestety nie potrafię haftować bez siatek... Muszę się wspomagać albo mazakiem zmywalnym albo tak jak tutaj nitką... 

Druga sprawa, która ułatwia mi haftowanie już trzeciego obrazka to...
Rulonik z bloku technicznego u góry i na dole haftu drugi...
Patent ten można powiedzieć, że wymyśliłyśmy z koleżanką... Przy ploteczkach robótkowych z herbatką ja mówiłam że lubię zwijać kanwę przy haftowaniu, że nie potrafię robić na tamborku, który leży w kącie - po pierwsze mało wygodny a po drugie spowalnia bardzo haftowanie... Moim zdaniem nie ma to jak haftowanie na palcu... Ona natomiast wpadła na pomysł papirusu, tylko że z cieńszego papieru... Mi jednak chyba bardziej odpowiada ten blok ale to kwestia wygody...  I tak oto mamy sposób na haftowanie o tysiąc lepszy od wszelkiego rodzaju tamborków ramek i innych tak rzeczy... :)
Haftuje się super wygodnie, super szybko i na dodatek kanwa się nie gniecie, tkaninę można dowolnie zwijać i rozwijać co przy małych zagnieceniach ja również prasuję po zwinięciu np na noc :)


Koniec gadania...
Oglądajcie....


Zbliżenie na piękną twarzyczkę tancerki... 


I tak wygląda cała tkanina... Do końca jeszcze bardzo dużo...


Na rękach tancerki i okolice dekoltu skończone, zostało tylko wypełnienie czarną nitką, co już pójdzie dużo szybciej jak z każdym wypełnieniem... Czarne wypełnienia zostały mi jeszcze na połowie wachlarza... Zostawiam to dlatego, że wypełnienia mogę robić zabierając robótkę ze sobą gdziekolwiek, ponieważ do tego schemat nie jest mi potrzebny... :)


Druga część tytułu, jak to na skróty iść się nie da... to oznaka mojego słabego myślenia... 
Obraz ten bardzo bardzo mocno mi się podobał... Mulinę i kanwę zakupiłam już ponad rok temu... Dopiero w lutym wzięłam się za krzyżykowanie... Myślałam, że pójdę na łatwiznę i nie będę robiła wypełnień czarną nitką... Tak.. Tak właśnie myśli niedoświadczona hafciarka... :) hehehe Nie pomyślałam o ty, że będą dziury i że mulina mimo, że czarna to i tak ma inny odcień... Wszystko wyszło w trakcie haftowania i oczywiście z małą podpowiedzią koleżanki, która miała już doczynienia z haftem na czarnej kanwie... Dziękuję Aguś jeszcze raz :) 
Tak jak to mówią praktyka czyni mistrza... Nie spróbujesz, nie przekonasz się...
Potem strasznie plułam sobie w brodę, że nie wzięłam innego koloru tkaniny skoro i tak trzeba postawić wszystkie krzyżyki... Ale w sumie pewnie efekt nie był by już taki powalający... 


Pozdrawiam cieplutko w ten upalny dzień i życzę miłego weekendu :)


czwartek, 5 lipca 2012

78. Sampler kuchenny -SoDa (odsłona 2)

Dziś będzie krótko i mało zdjęciowo.... 
Sytuacja, samopoczucie  i nastroje u mnie nie najlepsze a nie chcę przelewać tego wszystkiego na blogowy świat więc rozpisywać się nie będę...

Tak na dzień dzisiejszy wygląda mój sampler kuchenny, prawie 2/9 haftu za mną ale do końca jeszcze baaaardzooo daleko... 
Moja przeprowadza przeciągnie się prawdopodobnie aż na początek września ale pewnie i tak do tej pory nie uda mi się go zakończyć...


Narazie haft poszedł w odstawkę a to dlatego, że wzięłam się z wielkimi oporami za dawno zapomniany haft Lanarte -Spanish Dancer.... Słoneczna pogoda sprzyja czarnej kanwie, choć takie wielkie upały nie bardzo sprzyjają haftowaniu (przynajmniej u mnie) i postępy są już spore ale postanowiłam zaprezentować je aż w następnym poście, by nie robi melanżu w tematach, bo ja tego nie bardzo lubię...... 

Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających do mnie a szczególnie tych zostawiających cieple komentarze, witam nowych obserwatorów :)


piątek, 29 czerwca 2012

77. Szydełkowa chusta

Dziś mocno rozpisywać się nie będę, bo nie bardzo mam na to nastrój i prawdę też mówiąc czas...
Jakiś czas temu koleżanka poprosiła mnie o zrobienie dla swojej Babci chusty na szydełku.
Co prawda chusty jeszcze nigdy nie robiłam, więc to było dla mnie wielkie wyzwanie ale teraz muszę powiedzieć, że bardzo przyjemnie wyzwanie , na dodatek zakończone sukcesem... 
Zobaczcie sami...






Jeśli chodzi o wzór to dostałam starą gotową chustę i z niej robiłam swoją... 
Wełna nie pamiętam dokładnie wiem, że akryl le nie pamiętam grubości... szydełko 3.5


Jeśli chodzi o prace krzyżykowe to są postępy w obydwu pracach ale o tym następnym razem....


Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu...
U mnie ten weekend weselny będzie



piątek, 15 czerwca 2012

76. Urodzinowo...

Dziś moje urodziny, więc jakbym śmiała by Was nie poczęstować wirtualnie.... ;)

Zapraszam na kawę i ciacho....




Zdjęcia nie są mojego autorstwa znalezione gdzieś, kiedyś w sieci. Mam nadzieję, że nikt nie będzie miał mi za złe, że je tutaj wykorzystałam...

Usprawiedliwiam się tym, że ciasta nie ma, bo trzymam dietę i ograniczam słodkości a co do kawy niestety baterie mi odmówiły posłuszeństwa... Ale jest bardzo podobna, bo ja też robię z taką śliczna, smakuśną pianką... :)


Pozdrawiam serdecznie i życzę 
SMACZNEGO....!!!!


wtorek, 12 czerwca 2012

75. Haftujemy dalej. SoDa-Kitchen- SO-K3 (odsłona 1)

 Witam moich nowych obserwatorów i z całego serducha dziękuję za pozostawione komentarze tak bardzo ciepłe :)

Zaczęłam już kolejny haft firmy SoDa - Kitchen SO- K3 
Idzie mi bardzo żmudnie i kiedy go skończę zielonego pojęcia nie mam... Myślę sobie teraz, że chyba porwałam się z motyką na słońce.... Ale może jakoś mi się uda go wydziubać za jakieś kilka lat.... ;/ bo ostatnio jestem anty krzyżykowa... Nie przechodzi mi niechęć do robótkwania.... 

Nie będę dalej zanudzać. Oto zdjęcia aktualne jak najbardziej...


Kanwa biała firmy Zwiearth 16ct
Mulina DMC podwójna nitka 


Mam za sobą prawie jedną stronę wyhaftowaną (jeszcze troszkę zostało ale nie wiele) Do końca jest jeszcze 8. Cały wzór zawiera 9 stron


 Tak ma wyglądać efekt końcowy a jak wyjdzie, to się okarze... 




Kiedyś podczas tzw. 'buszowania' po sieci natrafiłam na blog, na którym dziewczyna haftowała ten właśnie obrazek a potem na kolejny na którym również wyszywa ten sam projekt. Różnica jest taka, że jedna z nich wyszywa mulina DMC, natomiast druga Anchorem.
Pooglądajcie sobie jak ten piękny haft wygląda. Dziewczyny są już dużo dalej niż ja. Wstawiam aktywne linki, bo to przeglądanie ich blogów było moją inspiracja do tego haftu...
Malgonia i Sylka (to własnie od niej dostałam wzorek a potem w kilku miejscach trafiłam na niego w necie).


Pozdrawiam serdecznie i zmykam
by nie zarażać was złym nastrojem :)

piątek, 1 czerwca 2012

74. SoDa Flower Garden (SO G34) ostateczna prezentacja (5)


Witam nowych obserwatorów i dziękuję za komentarze i odwiedzanie mnie :)

Najpierw najważniejsza sprawa do poruszenia.
Co do zdjęć na moim blogu. Naprawdę nie wiem co się dzieje... Zdjęcia pochodzą z tego samego aparatu, zapisane są w tym samym pliku, tak samo zgrywane i ładowane na blogera a przy wyświetleniu ich nie widzę tylko takie zamazane pasma. Np. w ostatnim poście widzę wszystkie ok a w tym, który teraz zamieszczam dobrze widzę tylko dwa zdjęcia poziome te z różą i dzbankiem z bzem. Reszta jest zamazana, zobaczyć je mogę dopiero po kliknięciu w zdjęcie. Zauważyłam to też na kilku blogach.
Uważam, że jeśli była by to wina mojego komputera lub przeglądarki to nie widziałabym żadnego zdjęcia a tutaj nie ma racjonalnej reguły na to zjawisko....
Jeśli ktoś wie o co chodzi albo jak rozwiązać ten problem bardzo proszę o pomoc. Będę niezmiernie wdzięczna.

******************************************

Teraz pora na prezentację mojego haftu w całości.
Wybaczcie za jakość zdjęć ale robione były w słoneczny dzień blisko okna i są bez lampy błyskowej. Dlatego są takie ciemne, po zrzuceniu na komputer to zauważyłam ale baterie w aparacie mi odmówiły posłuszeństwa i nie zdążyłam zrobić drugich....

Hafcik w całości... 
Taadaammm....


Przypomnę jeszcze. 
Tkanina aida biała 14 ct. Tkany dwoma nitkami muliny DMC. Wzór firmy SoDa. Flower Garden SO-G34 znaleziony w sieci.
Całkowity rozmiar haftu to 52/17 cm plus marginesy.

Niżej troszkę zbliżeń na poszczególne elementy haftu...








 Ogólnie haftowało mi się bardzo dobrze, trochę kontury są wykańczające ale jakoś dałam rade i efekt jest super. bardzo i się ten wzór podoba. Ostatnio w ogóle jestem pod urokiem wzorów SoDy i mam już plany na kolejny haft... Nawet już przyszykowałam materiały i postawiłam kilka krzyżyków ale baterii w aparacie brak więc na zdjęcia kilka dni trzeba zaczekać aż zakup nabierze mocy urzędowej heheheh
Chociaż muszę powiedzieć, że chyba wena mnie opuszcza i nadal trwa u mnie mała niechęć do robótek i jakoś nawet haft przestał mi na chwilę obecna sprawiać przyjemność...
Mam nadzieję, że to niedługo minie...

Tak, więc haft ląduje w szufladzie i czeka na wprowadzenie się i urządzenie nowego mieszkanka aby mógł zostać oprawiony i zawisnąć na ścianie prawdopodobnie w kuchni :)
A może podzielicie się ze mną swoimi spostrzeżeniami na oprawienie tego haftu. Kolor ramki czy passe-partout i ewentualnie w jakich kolorach.. Będzie mi bardzo milo.


Serdecznie pozdrawiam w ten ponury deszczowy dzień...

sobota, 26 maja 2012

73. Ostatni element SoDa Flower Garden- odsłona (4)

Na samym początku z całego serducha chciałam podziękować Kalliope za komentarz pod moim ostatnim postem. Dziękuję Ci za te słowa wsparcia, były dla mnie naprawdę bardzo budujące. Jak ktoś nastawia tak pozytywnie do życia to jest zupełnie inaczej.... Na mnie takie słowa bardzo mocno działają, pomimo tego, że dołek mi tak do końca jeszcze nie przeszedł...



Informuje wszem i wobec, że haft został zakończony.
Przyszła pora pokazać ostatnie elementy.
Jeszcze tylko pranie i prasowanie i będzie kolejna prezentacja ale to już  po weekendzie napewno :)
Więc, przepraszam musicie uzbroić się w cierpliwość.

Dość gadania... Pokazuję...


Róża na górze bez 'przybrania' a na dole już ozdobiona w konturki i napisy :)


 I jeszcze takie sobie trzy elementy, które bardzo ciężko mi się haftowało, bo nie dość tego że małe to bardzo bardzo kolorowe.... 


Poniżej z konturami gdzie o wiele lepiej wyglądają...



Jeszcze tak przy okazji czy ktoś z was wie może co dzieje się ze zdjęciami na bloggerze???? Są takie dziwne pomazane plamy na których nic nie widać, dopiero po kliknięciu zdjęcie się otwiera.... Myślałam, że może to ja coś nabroiłam ale na kilku blogach widziałam to samo... Co się dzieje???? 
Nie ukrywam, że strasznie mnie to denerwuje.... :(


środa, 23 maja 2012

72. Odcięta od internetu i SoDa Flower garden (SO G34) odsłona (3)

Wracam do wirtualnego świata po ponad tygodniowej nieobecności spowodowanej awaria komputera...
Na moje szczęście awaria wielka nie była i udało się naprawić. 
Powiem wam, że człowiek tak bardzo przyzwyczaja się do pewnych rzeczy, że nawet tego nie zauważa... W moim przypadku mam na myśli Internet... Zawsze gdy był było różnie raz zasiadłam do kompa raz nie i nie robiło mi różnicy... Dopiero w momencie kiedy to było zupełnie nie możliwe zobaczyłam jak bardzo mi go brakuje i można chyba powiedzieć, że to uzależnienie a nie przyzwyczajenie...Życie bez Internetu jest po prostu straszne i nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez niego... A pomyśleć, że kilkanaście lat  wstecz jeszcze nikt o nim nie śnił i nawet nie słyszał... 
Zostaje jeszcze Internet w telefonie ale niestety nie wszystkie funkcje działają, nie wszystkie strony się otwierają... Niestety zamieszczanie postów u mnie na bloggerze nie było możliwe z tel. komórkowego...



Teraz pora zaprezentować moje dalsze poczynania krzyżykowe... Bo jakby nie było brak Internetu służy... heheh
Najpierw kwiatek bez konturów


Niżej z konturami... Różnica kolosalna...


Teraz jak dla mnie jeden z najpiękniejszej części całego haftu... Bez w dzbanuszki i te prześliczne zsiadające na niego motylki 


A tu już kompozycja kwiatowa z konturami :)


Jak obiecałam nie pokazuję już całej pracy w całości tylko poszczególne elementy. Całość zaprezentuje po skończeniu wszystkich elementów.

Na dzień dzisiejszy krzyżyków jest troszkę więcej ale nie wszystko jest gotowe do prezentacji więc musicie poczekać jeszcze troszkę... ;) Zadowalające jest to, że bardzo dużymi krokami zbliżam się do końca całego haftu. Natomiast gorsze jest to, że dopada mnie chyba kryzys robótkowy jakiś... Ostatnio coraz bardziej intensywnie zaczęłam się zastanawiać nad tym jaki jest sens w tym wszystkim????  Po co w ogóle ja to tworzę? Dla kogo? Obecnie znów od jakiegoś czasu nie pracuję zawodowo- szukam pracy (dlatego właśnie w wirtualnym świecie jestem częściej i więcej postów na blogu się pojawia)i zamiast oszczędzać wydaję na swoje hobby, które jak każdy wie do tanich nie należy... Kiedyś jak coś robiła czy szydełkowałam, czy haftowałam to nawet Mąż mnie bardziej motywował, chwalił, podziwiał i w ogóle a teraz to tak jakby to było przyszycie guzika czyli rzucone w przelocie że ładnie Ci to wyszło... Niestety dla mnie takie słowa to za mało... :( Być może to już przyzwyczajenie Jego, że ja ciągle coś robię a być może to trudny okres w pracy dla niego tak się przejawia... Mam nadzieję, że ten mój kryzys jest chwilowy i nie wiem sama czy wynika z braku pracy zawodowej, czy ze zbyt małej motywacji i słów uznania od Męża...

Pozdrawiam serdecznie i z całego serducha dziękuję za odwiedziny a szczególnie za pozostawione komentarze które dla mnie są lekiem na całe zło... :)


środa, 9 maja 2012

71. SoDa - Flower garden (SO-G34) - postępy (2)



Na samym początku chciałam serdecznie podziękować za odwiedziny i pozostawione komentarze,  które są lekiem na całe zło i wielka motywacją, bardzo mnie budują i nieskromnie poproszę o więcej takich ciepłych słów :)

Motywacja przeobraża się również na prace xxxx, dowód po spodem...
Od ostatniej odsłony mojego haftu przybyło tyle...



Komplet sztućców i wiaderko z kwiatami, jeszcze bez konturów...


 A tutaj już z magiczna nitką, która dodaje uroku każdemu haftowi :)



Kolejne elementy, wyhaftowane...
Czyli znaczek, breloczek, łodyżka i dwa listki bez konturów...


A tu już z konturami, jeszcze cieplutkie, bo dziś wykonane...
Kontury dają sporo uroku haftom... Nieprawdaż???

Informuje wszem i wobec, ze jestem już lub dopiero na połowie całego haftu! Lewa strona znaczka jest dokładnie połową całego obrazka! Wykonałam już druga stronę drukowanego wzoru i trzeciej kawałeczek (łączenia). Wprawdzie do zakończenia całkowitego drugiej strony, brakuje mi jeszcze wykonać cztery połówki płatków kwiatka koło gałązki na dole ale to już taki mały szczegół.... :)


A tak wygląda całość na dzień dzisiejszy :)  zastanawiałam się czy pokazywać wam całą połówkę haftu, bo potem przy ostatniej prezentacji może nie być tak ciekawie ale nie mogłam się powstrzymać....   ale za to od tej połowy będę prezentować tylko poszczególne elementy, które wyhaftuję... całość natomiast będzie pokazana w ostatniej odsłonie... :)



Haftuje jak już wcześniej wspomniałam dwoma nitkami, co moim zdaniem nadaje haftu lekkości ale teraz tak się zastanawiam czy nie za duże prześwity mam, szczególnie przy tych ciemnych kolorach... Co o tym myślicie? Bardzo proszę o opinie i wszelkie uwagi... 

Teraz będzie pewnie szło mi troszkę wolniej, bo mam w planach troszkę innych zajęć ale na pewno go nie odłożę... Na lipca musi być gotowy i mam nadzieję, że będzie... A dlaczego...?? Bo prawdopodobnie w lipcu ewentualnie z poślizgiem w sierpniu przeprowadzka do swojego gniazdka nas czeka :)
Do tej pory chciałabym skończyć ten haft oraz haft Lanarte i zacząć chociaż kolejny kuchenny wzór SoDy -Kitchen, kolejny sampler, który również mi się spodobał bardzo a trafiłam już na dwóch blogach jak dziewczyny go wyszywają... Jest równie piękny... Dlatego właśnie proszę o kolejne motywacje z waszej strony... :) 


Pozdrawiam serdecznie i miłego dzionka życzę :)




LinkWithin

kk