...

Chciałabym, by to miejsce stało się moim azylem po trudach dnia wczorajszego, dzisiejszego...
Chciałabym, by było to miejsce spotkań z moimi robótkami, które czasami zajmują moje ręce...

Podglądają... ;o)

środa, 23 maja 2012

72. Odcięta od internetu i SoDa Flower garden (SO G34) odsłona (3)

Wracam do wirtualnego świata po ponad tygodniowej nieobecności spowodowanej awaria komputera...
Na moje szczęście awaria wielka nie była i udało się naprawić. 
Powiem wam, że człowiek tak bardzo przyzwyczaja się do pewnych rzeczy, że nawet tego nie zauważa... W moim przypadku mam na myśli Internet... Zawsze gdy był było różnie raz zasiadłam do kompa raz nie i nie robiło mi różnicy... Dopiero w momencie kiedy to było zupełnie nie możliwe zobaczyłam jak bardzo mi go brakuje i można chyba powiedzieć, że to uzależnienie a nie przyzwyczajenie...Życie bez Internetu jest po prostu straszne i nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez niego... A pomyśleć, że kilkanaście lat  wstecz jeszcze nikt o nim nie śnił i nawet nie słyszał... 
Zostaje jeszcze Internet w telefonie ale niestety nie wszystkie funkcje działają, nie wszystkie strony się otwierają... Niestety zamieszczanie postów u mnie na bloggerze nie było możliwe z tel. komórkowego...



Teraz pora zaprezentować moje dalsze poczynania krzyżykowe... Bo jakby nie było brak Internetu służy... heheh
Najpierw kwiatek bez konturów


Niżej z konturami... Różnica kolosalna...


Teraz jak dla mnie jeden z najpiękniejszej części całego haftu... Bez w dzbanuszki i te prześliczne zsiadające na niego motylki 


A tu już kompozycja kwiatowa z konturami :)


Jak obiecałam nie pokazuję już całej pracy w całości tylko poszczególne elementy. Całość zaprezentuje po skończeniu wszystkich elementów.

Na dzień dzisiejszy krzyżyków jest troszkę więcej ale nie wszystko jest gotowe do prezentacji więc musicie poczekać jeszcze troszkę... ;) Zadowalające jest to, że bardzo dużymi krokami zbliżam się do końca całego haftu. Natomiast gorsze jest to, że dopada mnie chyba kryzys robótkowy jakiś... Ostatnio coraz bardziej intensywnie zaczęłam się zastanawiać nad tym jaki jest sens w tym wszystkim????  Po co w ogóle ja to tworzę? Dla kogo? Obecnie znów od jakiegoś czasu nie pracuję zawodowo- szukam pracy (dlatego właśnie w wirtualnym świecie jestem częściej i więcej postów na blogu się pojawia)i zamiast oszczędzać wydaję na swoje hobby, które jak każdy wie do tanich nie należy... Kiedyś jak coś robiła czy szydełkowałam, czy haftowałam to nawet Mąż mnie bardziej motywował, chwalił, podziwiał i w ogóle a teraz to tak jakby to było przyszycie guzika czyli rzucone w przelocie że ładnie Ci to wyszło... Niestety dla mnie takie słowa to za mało... :( Być może to już przyzwyczajenie Jego, że ja ciągle coś robię a być może to trudny okres w pracy dla niego tak się przejawia... Mam nadzieję, że ten mój kryzys jest chwilowy i nie wiem sama czy wynika z braku pracy zawodowej, czy ze zbyt małej motywacji i słów uznania od Męża...

Pozdrawiam serdecznie i z całego serducha dziękuję za odwiedziny a szczególnie za pozostawione komentarze które dla mnie są lekiem na całe zło... :)


2 komentarze:

  1. Hafcik śliczny :))
    ... a co do załamań, zniechęceń itd, to każdy tak ma od czasu do czasu, też miałam w życiu okresy wypalenia zawodowego, nawet pomimo świetnie prosperującej własnej firmy, nie mówiąc już o tych okresach kiedy nie było i pracy i kasy, albo - totalne obrzydzenie do zajmowania się domem i tak dalej... To na każdego w jakimś momencie przychodzi, grunt to nie poddawać się czarnym myślom. Mąż, tak jak sama piszesz - już się trochę przyzwyczaił, więc trudno oczekiwać entuzjazmu przy każdej Twojej robótce, bo dla niego to normalne, że ma utalentowana i pracowitą żonę. Ale wcale nie znaczy, że przestał doceniać. Ty też na pewno po iluś tam latach małżeństwa w nieco mniejszym stopniu przejawiasz zachwyt jego dokonaniami w postaci wbitego gwoździa czy pracy zawodowej :)) A w sytuacji, kiedy kasy zaczyna brakować, bo nie ma pracy lub są inne komplikacje - to w ogóle trudno wskrzesić w sobie entuzjazm do czegokolwiek. Jednak trzeba myśleć pozytywnie. To okres przejściowy, kiedyś minie. Są takie powiedzonka, które sobie powtarzam w podobnych chwilach, np: jeśli Pan Bóg zabiera ci sprzed nosa ciastko z wisienką, to dobrze się wokół rozejrzyj, bo na pewno zostawił gdzieś dla ciebie talerzyk z cukierkami. Więc rozejrzyj się, w końcu ten talerzyk z cukierkami odnajdziesz :)) ... czego Ci serdecznie życzę :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Te hafty, to wyższa szkoła jazdy, gratuluję i żałuję że nie potrafię.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony ślad :)

LinkWithin

kk