...

Chciałabym, by to miejsce stało się moim azylem po trudach dnia wczorajszego, dzisiejszego...
Chciałabym, by było to miejsce spotkań z moimi robótkami, które czasami zajmują moje ręce...

Podglądają... ;o)

poniedziałek, 27 grudnia 2010

24. Miła niespodzianka z samego rana w postaci wygranej nagrody głównej w wyzwaniu choinkowym na Crafty Pantki... :))

Wczoraj wróciliśmy po trzy- dniowej nieobecności świątecznej w domku i byłam tak padnięta i wyczerpana siedzeniem za stołem i tym obadaniem się, że wczoraj po powrocie jedyna rzeczą, o której marzyłam była gorąca herbatka z pigwą w moim ulubionym kubeczku :) i własne łóżko :) :)
Święta spędziliśmy jak co roku rodzinnie. Wigilia u Rodziców i u Teściów, natomiast święta podzielone jeden dzień u jednych Rodziców, drugi dzień u drugich a wszędzie duże zloty rodzinne :)) W Wigilię nie było czasu na siedzenie przed komputerem bo trzeba było się spakować i jechać, natomiast wczoraj nie było już chęci na buszowanie po sieci...

Odwiedzanie ulubionych miejsc przypadło więc na dziś... :) Takim cudem z samego rana, z samego poniedziałku spotkała mnie przemiła niespodzianka....
Wchodzę na blog Crafty pantki..... Czytam sobie... (bo losowanie z wyzwania choinkowego miało odbyć się we Wigilię) i..... czytam, i..... własnym oczom nie wierzę... Wygrałam nagrodę główną w wyzwaniu choinkowym... Nadal nie mogę w to uwierzyć... Cieszę się jak dziecko, bo to jest pierwsze wyzwanie, w którym wzięłam udział... :) :) :)

A nagroda główna to takie "słodkości" (ponad 60 sztuk papierów małych, stempelki, guziczki, kwiatki, kształty tekturowe ze scrapińca i "coś" jeszcze... :) :)
Jak tylko nagroda do mnie dojdzie oczywiście się nią pochwalę... :)

Tak swoja droga w Wigilię stłukłam pół suszarki naczyń... ;/ Chciałam wyręczyć moja Mamę, bo spaliśmy u moich Rodziców, i zmyć po kolacji na której było 11 osób i chyba jedna suszarka do naczyń nie była zbyt dobrze zamocowana, po świątecznych porządkach i niestety ale oberwała mi się z całą stołowizną... :( Spadło wszystko co na niej było.... Szczęściem w tym nieszczęściu było to, że z całej suszarki ( a było na niej sporo naczyń) zbiło mi się tylko 6 szklanek i jedna duża salaterka (która na dodatek była jeszcze pamiątką po mojej nieżyjącej już od wielu lat Babci - zmarła Ona w dniu moich urodzin- czyli 27 lat temu)... :) Jak to mówią, jaka Wigilia taki cały przyszły rok... Mam nadzieje, że nie przyniesie mi to pecha w Nowym Roku... Podobno szkło bije się na szczęście... Miejmy taka nadzieję, że ten Nowy Rok przyniesie mi dużo więcej szczęścia niż poprzedni... Mam tylko trzy a może, aż trzy życzenia w swoim życiu... A jest to znalezienie dobrej pracy, której teraz nie mam wcale, własny domek lub mieszkanie i oczywiście chcę wreszcie usłyszeć tupot małych stópek w naszym domku... :) Łudzę się nadzieją, żeby choć jedno z tych marzeń spełniło mi się w tym Nowym nadchodzącym Roku. Za co trzymajcie mocno kciuki :)

Pozdrawiam serdecznie...
Życzę miłego popołudnia, choć u mnie rano było minus 10 stopni na termometrze, teraz świeci piękne słoneczko...


2 komentarze:

  1. Wygrane cieszą, prawda? Do tego poprawiają humor;-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Basiu, oczywiście że cieszą i poprawiają humor i to bardzo :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony ślad :)

LinkWithin

kk