Moja orchidea wczoraj zakwita mi na dobre :o)
Wieczorem skończyłam haft, wyprałam i dziś rano uprasowałam, zrobiłam zdjęcia i jestem u Was....
A oto kolejne etapy :)

Gałązka gotowa (kontury zostaną na koniec), zaczynamy haftować tło....

Tło już skończone....

Haft już skończony ;o) Teraz kilka zbliżeń na kwiatki....




I moja orchidea w całej okazałości

Co do podsumowania to powiem tak: Haftowało mi się ciężko i muszę przyznać, że to był chyba jeden z najcięższych dla mnie haftów jak do tej pory. Za to efekt powala mnie na kolana :)
Przyznam, że w trakcie wyszywania przestał mi się podobać i im dłużej nad nim siedziałam tym gorzej było -dopadł mnie kryzys ;/ Ale efekt końcowy zmienił moje zdanie i podoba mi się bardzo :)
Wyszywanie nitką metaliczną było ciężkie ale chyba nie aż tak bardzo mocno jak myślałam. Użyłam nici metalicznej firmy Medeira i stwierdzam, że jest super natomiast gorzej jeśli chodzi o rozdzielanie nitek to już jest problem :)
Tak więc hafcik teraz ląduje w szufladzie i czeka aż dołączy do niego jeszcze kilka, by potem zostać oprawionym i zawisnąć na ścianie w naszym nowym mieszkanku w postaci mojej ściany haftów.
Przeprowadzka (jak to mówią na swoje śmieci) już w to lato :o)
Tak, więc pędzę szukać kolejnym wzorów do haftowania by było co na ścianie zawiesić :)
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego popołudnia :)